poniedziałek, 19 listopada 2012

Rozdział 3


  Po kilku godzinach [wnioskowałem po tym, że zaczynało się ściemniać] leżeliśmy już przytuleni do siebie.
  To co się między nami wydarzyło było magiczne. Nigdy nie przeżyłem czegoś tak wspaniałego, nie można tego z niczym porównać. Nie sądziłem, że mój pierwszy raz będzie tak cudowny. Najpiękniejsze było te poczucie miłości i jedności z Dominikiem. 
  Leżeliśmy nadzy obok siebie. Żaden nie miał najmniejszej ochoty się podnieść i się od siebie oderwać.
  No, ale niestety po jakimś czasie musiałem. trzeba było powoli zbierać się do domu. Wolałem o tym co mnie czeka nawet nie myśleć, bo bym spanikował. 
  Spróbowałem wstać. 
 -Yyyy, gdzie ty leziesz? - Nie zamierzał mnie puścić.
 -Muszę się zbierać.
 -Ah, przestań. Poleżmy jeszcze trochę, nie było ci dobrze? - to mówiąc puścił do mnie oczko.
 -A czy ja powiedziałem, że nie było? - odparłem lekko oburzony, że pomyślał inaczej - Po prostu chciałbym mieć to wszystko już za sobą.
  -Moje biedne kochanie.
  To mówiąc puścił mnie, a ja wstałem i zacząłem się ubierać. 
  Gdy już nałożyłem na siebie ubrania, wstał [był nadal nagi] mocno mnie przytulił, a ja odwzajemniłem uścisk. Potem się pocałowaliśmy. Żadne z nas nie było zadowolone, że musimy się puścić, poszło to z lekkim oporem. Gdy już się od siebie 'odkleiliśmy' skierowałem się do wyjścia. Ze poszedłem w stronę domu.
  Byłem przerażony, ale chciałem mieć to jak najszybciej za sobą.

*

  Po kilkunastu minutach dotarłem do domu. Nacisnąłem na klamkę. Drzwi były otwarte, więc wszedłem do środka.
  Różniło się tu bardzo w porównaniu z domem Dominika. Mało przestrzeni, stare i odrapane meble. Od razu było widać, że w domu się nie przelewa. Pracowała tylko matka. Ojciec całe dnie spędzał przed telewizorem z piwem, lub w barach, więc nic dziwnego, że wyglądało tak, a nie inaczej. Zastanawiało mnie jak ona wytrzymuje te wieczne poniżanie i ośmieszanie. Na moment zapomniałem o niechęci do niej i zrobiło mi się jej żal, bo w sumie jak ona mogła dać mi miłość skoro przez zachowanie ojca, była wiecznie zgorzkniała i smutna. Jak się nad tym głębiej zastanowić to potrafiłem ja zrozumieć. 
  Z rozmyślań wyrwał mnie jej głos. Nawet nie zauważyłem kiedy pojawiła się w przedpokoju. 
 -Gdzieś ty sie podziewał?! - całe zniechęcenie wróciło.
 -Nie mów, że naglę Cię to obchodzi- powiedziałem i wyminąłem ją. 
  Skierowałem się do mojego pokoju. 
  Był to malutki pokoik z odchodzącą tapetą, która kiedyś była niebieska, ale teraz kolor wyblakł. Ledwie mieściło się tu łóżko, szafa i biurko, na którym stał bardzo stary komputer. 
  Usiadłem na łóżku. Nie musiałem długo czekać, aż wparował do niego ojciec. Tak mocno otworzył drzwi, że trzasnęły w szafę, która aż się zachwiała.
 -Przyszedł pedał. - powiedział kpiącym głosem- Gdzie się podziewałeś, co? U swojego kochasia? - po tych słowach ryknął ze śmiechu i zacisnął pięści.
  Nic mu nie odpowiedziałem, tylko siedziałem cicho. Wolałem się nawet nie odzywać.
  Chwilę pózniej dostałem z pięści w szczękę. Przeszył mnie ból. Zakryłem twarz rękami. Okładał mnie jeszcze jakiś czas. Ogromna fala bólu. Poczułem, że zacząłem płakać. Nie na głos, po prostu ciekły mi łzy.
  Potem wyszedł bez słowa.
  Każda część mojego ciała była obolała. Przyłożyłem rękę do nosa. Ciekła z niego krew. Podszedłem do biurka w poszukiwaniu chusteczek. Po chwili je znalazłem i przyłożyłem. Na mojej niebieskiej koszulce zauważyłem krwawe ślady. Zrzuciłem ją z siebie i położyłem ją na łóżku. 
  Nigdy jeszcze nie czułem się tak podle. Nienawidziłem go z całych sił.
  Długo jeszcze myślałem nad swoim życiem, tym co się wydarzyło. Ból przez dłuższy czas nie dawał mi zasnąć. Zelżał dopiero nad ranem i dopiero wtedy odpłynąłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz