Rozdział 1
-Zwariowałeś Oliwier? To ma być jakiś cholerny żart?
No tak skąd ja to wiedziałem, że będą się drzeć? Jak o wszystko z resztą, ale tym to chyba do reszty wyprowadziłem ich wtedy z równowagi.
-Synku powiedz, że sobie żartujesz!- mama już na skraju histerii.
-Nie, nie żartuję. Wyglądam jakbym żartował? Jestem gejem.-tak po prostu znów to powtórzyłem. W tym momencie miałem to już wszystko gdzieś. Niech myślą sobie co chcą.
-Od kiedy?- zapłakana już spytała matka, ojciec siedział cicho. Wściekły.
-Pytasz się choćby nie wiadomo o co.- trudno było się nie zirytować. Tragedie robią jakbym kogoś zabił...
-Odpowiedz w końcu matce, ty zasrany gówniarzu! Ja zawsze wiedziałem, że z Ciebie nic nie wyrośnie! Pasem trzeba było cię walić! Może na mężczyznę byś wyrósł!- takiego wściekłego ojca to jeszcze nie widziałem.
-A nie jestem mężczyzną? Jestem tylko, żę jestem homoseksualistą! Nie wiem jaki w tym problem...
-Boże co ludzie pomyślą...-oczywiście najbardziej interesuje się moja mamuśka tym.
-Bardziej Cię obchodzą ludzie, niż uczucia własnego syna?
-Ty już nie jesteś moim synem!
-Oliwier wyjdz, proszę. Bo do nieszczęścia zaraz dojdzie.
Jak powiedziała tak zrobiłem. Pójdę do Dominika, do jedynej osoby, która mnie tak na prawdę rozumie.
Za nic nie potrafię zrozumieć zachowania moich rodziców. Jestem pewien, że gdybym nie wyszedł ojciec by mi przypierdolił. Tak jak wtedy gdy oznajmiłem, że nie będę jeść mięsa, jak wtedy gdy powiedziałem, że jestem ateistą. W sumie to sam nie wiem po co im to mówiłem. Matka jest zapatrzona w opinie innych, a nie widzi tego, że ojciec prawie codziennie przychodzi najebany. O moich uczuciach w tym domu nikt nigdy nie pomyślał. Nigdy ani matka, a ni ojciec nie przytulili, nie powiedzieli prostego słowa kocham cię. Nic. Jakbym dla nich nie był nikim ważnym... Tylko jak matka jest przejęta tym co powiedza inni, lub boi się, że za chwilę ojciec znowu mi przywali i znowu jej koleżaneczki będą się pytać czemu mam rozwaloną wargę, mówi do mnie 'synku'. Na pewno płakała nie z tego powodu, że się o mnie martwiła, tylko juz się bała co powiedzą inni. Nigdy żadnej czułości, czy choć odrobiny miłości.
Tą miłość dał mi Dominik. Kocham go jak nikogo innego. Jest wspaniały i zawszę mogę na niego liczyć.
Kilkanaście minut pózniej byłem już pod drzwiami Dominika. Zadzwoniłem i chwilę pózniej otworzyła jego matka.
-O witaj Oliwierze- powiedziała z uśmiechem na twarzy- Dominik jest u siebie.
-Dzień dobry- i już wchodziłem po schodach na górę.
Jego matka jest wspaniałą kobietą. Na wieść, że jej syn jest gejem porozmawiała z nim i uznała, że nic do tego nie ma. Chciałbym mieć tak wspaniała matkę.
Zapukałem do drzwi i wszedłem.
Moje kochanie akurat spało. On uwielbia spać, jakby mógł przespałby całe życie.
Podszedłem do łóżka, pocałowałem go w policzek i usiadłem obok. Nie obudził się więc położyłem się przy nim. Był taki słodki kiedy spał, że żal było mi go obudzić.
Leżeliśmy tak długo zanim w końcu wstał. Odrobinę się zdziwił na mój widok, ale już chwilę potem przytulaliśmy się.
-Co tu robisz? Dlaczego mnie nie obudziłeś?- był odrobinkę tym faktem oburzony.
-Jesteś taki słodki Doni kiedy spisz, że nie potrafiłem cie obudzić.- tylko ja mogłem zdrabniać jego imię.
-Ahh przestań- zarumienił się.
- Nie rumień się głupku mój kochany.-uśmiechnąłem się do niego, ale za chwilę już nie byłem taki wesoły. Musiałem mu powiedzieć.- Moi rodzice już wiedzą. Usiłowałem porozmawiać z nimi dzisiaj, ale na tą wieść matka wpadła w histerię, a ojciec zaczął się drzeć, wyparł się mnie i bezpieczniej dla mnie było wyjść.
-Przykro mi- takie proste, a tak wiele dla mnie wtedy znaczyło.
Potem nie mówiliśmy już nic. Położyliśmy się obok siebie przytuleni. Po chwili Doni znowu spał, a ja rozmyślałem. Po jakimś czasie poczułem, że z moich oczu płyną łzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz