Rozdział 9
Rozmyślałem tak sobie o przeszłości jednocześnie kierując się do parku na spotkanie z Dominikiem. Przez ostatni rok troszkę się zaczęliśmy kłócić, ale przecież bez tego związek jest niemożliwy. Na razie nie mieliśmy jakichś poważniejszych kłótni i bardzo mnie to cieszyło. Ani nie lubiłem się kłócić, ani nie umiałem.
Przystanąłem w umówionym miejscu. Czekałem może pięć minut, gdy objął mnie od tyłu i pocałował w kark. Momentalnie obróciłem się do niego przodem.
-Witaj Miśku - wymruczał mi we włosy po czym ucałował mnie w usta, tym samym pozbawiając szansy przywitania się.
Chwyciliśmy się za ręce i powolnym krokiem zaczęliśmy iść.
Chwyciliśmy się za ręce i powolnym krokiem zaczęliśmy iść.
-To gdzie się kierujemy? - Powiedział po chwili.
-Przed siebie.
Rozmawialiśmy o przyszłości. Jak to sobie wyobrażamy. Nie mogłem się doczekać kiedy zamieszkamy razem, ale na razie było to tylko gadanie.
-Przed siebie.
Rozmawialiśmy o przyszłości. Jak to sobie wyobrażamy. Nie mogłem się doczekać kiedy zamieszkamy razem, ale na razie było to tylko gadanie.
Odprowadził mnie do domu około dwudziestej trzeciej. Chwilę staliśmy przed drzwiami. Byłem cały zestresowany, że nakryje nas ojciec, a to dobrze się by na pewno nie skończyło.
Poczochrał moje włosy, delikatnie pocałował i odszedł. Jeszcze chwilę patrzyłem jak odchodzi choć wiem, że to akcja z tandetnych komedii romantycznych.
Nacisnąłem na klamkę i wszedłem do domu. Usłyszałem krzyki ojca więc jak najszybciej ulotniłem się do swojego pokoju.
Nagle ojciec wparował z trzaskiem drzwi. Akurat stałem. Śmiejąc się popchnął mnie o ścianę tak, że bardzo mocno przywaliłem o nią głową. Okładał mnie pięściami, a ja nawet nie wiedziałem czym mu się znowu naraziłem. Następnie dostałem w szczękę, nos, brzuch. Przykucnąłem, skuliłem się i rękami zacząłem osłaniać głowę. Wtedy zaczął mnie kopać. Nagle poczułem, że z mojego nosa i wargi płynie krew, z oczu łzy. Nawet nie potrafię opisać tego bólu. Bił mnie często, ale nigdy nie, aż tak.
Po jakimś czasie, który dla mnie ciągnął się w nieskończoność zaczął szarpać mnie za rękę i wywlókł z pokoju ciągnąc mnie po podłodze. Usłyszałem przeraźliwe krzyki matki. Otworzył drzwi i przeciągnął mnie po schodach w dół. Ledwie widzącymi od łez oczami zauważyłem, że moja koszulka była cała potargana.
Nacisnąłem na klamkę i wszedłem do domu. Usłyszałem krzyki ojca więc jak najszybciej ulotniłem się do swojego pokoju.
Nagle ojciec wparował z trzaskiem drzwi. Akurat stałem. Śmiejąc się popchnął mnie o ścianę tak, że bardzo mocno przywaliłem o nią głową. Okładał mnie pięściami, a ja nawet nie wiedziałem czym mu się znowu naraziłem. Następnie dostałem w szczękę, nos, brzuch. Przykucnąłem, skuliłem się i rękami zacząłem osłaniać głowę. Wtedy zaczął mnie kopać. Nagle poczułem, że z mojego nosa i wargi płynie krew, z oczu łzy. Nawet nie potrafię opisać tego bólu. Bił mnie często, ale nigdy nie, aż tak.
Po jakimś czasie, który dla mnie ciągnął się w nieskończoność zaczął szarpać mnie za rękę i wywlókł z pokoju ciągnąc mnie po podłodze. Usłyszałem przeraźliwe krzyki matki. Otworzył drzwi i przeciągnął mnie po schodach w dół. Ledwie widzącymi od łez oczami zauważyłem, że moja koszulka była cała potargana.
Na dworze zdążyło zrobić się dużo zimniej i padał deszcz. Do okropnego bólu doszło jeszcze zimno. Matka nadal krzyczała, a on ciągle okładał mnie i kopał.
Czułem się jakby upłynęły godziny. W końcu przestał i jakby nigdy nic, po prostu odszedł. Wtedy doskoczyła do mnie zapłakana matka, a ja zemdlałem, co było wybawieniem od bólu.
Czułem się jakby upłynęły godziny. W końcu przestał i jakby nigdy nic, po prostu odszedł. Wtedy doskoczyła do mnie zapłakana matka, a ja zemdlałem, co było wybawieniem od bólu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz